Wednesday, June 24, 2009

Czas ruszyć rowerek...

... nie żeby leżał odłogiem, bo w końcu tyle ile ja na nim jeżdżę to doprawdy :)

I kto by pomyślał że taki niepozorny rowerek miejski ma tyle pary w pedałach. Ah ah ah! Dzisiaj znowu się zachwyciłam jak pruł po wertepach, przez krzaczyska, pokrzywy, korzenie na ścieżce (teoretycznie tylko dla pieszych) i inne bochomazy botaniczne. A jak przyszło przedzierac sie przez rwący potok to tez się nie zawahał...tzn. może i sie zawahał ale ja nie, wobec czego oboje przeturliliśmy się rzez strumienie wody, i wyszliśmy zaledwie z mokrymi butami i nie działającym hamulcem (bo kola były mokre :P).

Jak cudnie mieć czasem nieleglny urlop i korzystając w przepięknej pogody udać się w teren, za miasto, na łono przyrody :)

A po powrocie do domku, wyciągnąc nóżki i napić się zimnego ciderka :P

No comments:

Post a Comment