Wednesday, March 9, 2011

Kobiety i kwiaty

8 marca, czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet. Piękne święto, zupełnie nie wiem czemu określane świętem komunistycznym w Polsce. Pewnie dlatego, że wiele kobiet wykonywało męskie zawody (wojna to w przeważającej części męski plac zabaw) i trzeba było je jakoś rozpieścic, docenic, zaznaczyć, że państwo pamięta i docenia. Nawet jeśli był to tylko blichtr.

Mieszkając od paru lat na Wyspach zauważyłam, że tutaj to święto wykorzystuje się aby przede wszystkim promowac ruch walki o prawa kobiet, walkę przeciwko przemocy wobec kobiet i dzieci, aby pokazac zjednoczony front ("Kobiety wszystkich krajów łączcie się!"), a wszystko przy udziale wspaniałych, utalentowanych artystek. Wydźwięk? Jesteśmy zjednoczone, jesteśmy silne, nie damy się ignorowac. Czyli w skrócie: "Jesteśmy zajebiste i już!".

Ale czasami w wigorze udowadniania całemu świata jakie jestesmy niezależne i podobne do mężczyzn zapominamy o uwypuklaniu tych cech, które nas odróżniają. Nie, że lepsze/gorsze, ale po prostu inne. Chyba jednym z najlepszych przykładów jest nasza reakcja na dżentelmeńskie zachowanie mężczyzn. I tutaj nastąpi zarzekanie się, że tak, że popieramy, że lubimy, że doceniamy. Ale bardzo często zdarza się tak, że ofukniemy biednego pana który chce nas przepuścić w drzwiach, ustapic miejsca w tramwaju, czy pocałowac w rękę. "Co to? Po co to? Oszalałeś? Czy to poprzednia epoka?" i tak dalej.

Nie zdawałam sobie z tego sprawy tak naprawdę, dopóki nie byłam w związku. Moja druga połówka na początku nie przepuszczała mnie w drzwiach, nie odsuwała krzesła w restauracji, nie zabierała płaszcza. Ponieważ zostałam wychowana w klimacie respektowania takich niuansów, nie omieszkałam zrobić dość zgryźliwej uwagi na ten temat. Jakież było moje zdziwienie, gdy się dowiedziałam, że powodem nie jest bynajmniej brak wychowania, ale fakt, że kilka jego byłych dziewczyn nie życzyło sobie sobie aby im pokazywano takie względy. Szybko wyjaśniłam, że ja nie należę do tej grupy, a wręcz przeciwnie, wysoko sobie cenię savoir-vivre u mężczyzn. A po cichu, postawiłam sobie za zadanie, że za każdym razem kiedy mój mężczyzna zachowa się jak dżentelmen nie oszczędzę mu podziękowania. Żeby zachęcić, poklepać po główce, żeby takie zachowanie weszło do codziennej normy, a "kobiety na traktorach" odjechały w stronę zachodzącego słońca, czyli w zapomnienie.

I o tym po częsci mówi poniższy kabaret, czyli Aśka i kabaret HRABI o poprawnym przyjmowaniu kwiatów:

Pozdrawiam

Skrzat-uska

No comments:

Post a Comment