Tuesday, April 22, 2008

Oda do elektrowni jadrowej

O opary! O kominy!
Niech nikt nie robi krzywej miny
Widok grubych wiez chlodniczych
Kruszy piekno pól pszenicznych
Tu pierwiastkowe rozpady
tam radioaktywne odpady
Reaktory! Ludzie w kaskach!
Gdy wybuchnie bedzie miazga!

Powyzszy utwór zainspirowany zostal widokiem elektrowni jadrowej, polozonej w poblizu Daresbury Innovation Centre w pólnocnej Anglii, gdzie mialam przyjemnosc bawic sie mikroskopem na podczerwien (w centrum, nie w elektrowni) :D

Brak polskich znaków spowodowany jest angielska klawiatura.

Pozdrawiam serdecznie, podczerwono

Thursday, April 17, 2008

Kabarecik

I jak tu nie kochać pana Cleesa i Atkinsona.

Kabarecik o panu co trzymał pszczółki za czółki :)

A także - o dziwo! - reklama banku BZ WBK również z panem J.C. w roli głównej.

Reklama, czyli Commercial

Dla niektórych może okazać się nieco kontrowersyjna, ale osobiście - setnie się ubawiłam :D

Pozdrawiam!

Sunday, April 6, 2008

Prezecik dla mamy

A to małe "coś" co znalazłam na YouTube! w chwili wolnej między pisaniem raportu, przeglądaniem Naszej Klasy, uaktulanianiem bloga i robieniem sobie kolejnej kawy.

Ze specjalnymi przedwczesnymi życzeniami imieninkowymi:
Celine Dion - Because You loved Me

Buziaczki :*

Białawo

Proszę Państwa, nowina! Nad Anglia zawisły chmury...nie to akurat nie jest nowina...nowiną jest że to chmury śniegowe...no dobrze śniegowo-deszczowe. No bo czego tu się można spodziewać jak nie pruszo-kropienia skoro temperatura za oknem mocno plusowa :)

A było to tak:
Obudziłam się porankiem niedzielnym, a za oknem biało. Wpierw myślałam, że mam coś na rzęsach, wiecie jak to czasem bywa jak się późno idize spać a tu nagle jakaś bezwzględna dusza budzi cię o 7-mej rano. Potem myślałam że to może coś się do żaluzji przyczepiło... Koniec końców zorientowałam się, że to śnieg. Hura! Nie myślcie sobie że tylko dlatego że było wcześnie rano, moja inteligencja nie zdążyła się jeszcze aktywować. To w końcu nie karta kredytowa ani konto użytkownika portalu "nasza-klasa.pl", ona działa na okrągło, z przerwą na herbatkę o 10.30 i 15.30. Hihihihi.

W każdym razie wracając do sedna którym jest ten nieszczęsny opad - ślicznie wszystko wyglądało za oknem do momentu kiedy nie spojrzałam na chodnik i nie zobaczyłam tej mokrej breji krzyczącej głosem ślizgacza śniegowego: "nie wdepnij we mnie!".

No i tyle Proszę Was ze śniegu!...

A mogło być tak pięknie,
tak śłonecznie tak wiosennie
mrozik ścisnął, śnieg poprószył
i do łóżka pójść mnie zmusił.

Od czasu do czasu zauważyłam dobrze jest stworzyć sobie taki mały wierszyk na poczekaniu, coby język pozostał giętki, umysł trzeźwy, a pióro tępiło się/klawiatura zacinała się ze zgryzoty, że takie banialuki musi wypisywać.

Friday, April 4, 2008

Nie lubie budynków ze szkla i stali

No i stalo sie prosze Panstwa. Jak mozna sie bylo spodziewac (nie zebym byla nieskromna czy cos po prostu Ania zna swoja wartosc...ktora o dziwo! podskoczyla od czasu jak zaczelam obracac sie w wyspiarskich kregach) zostalam przyjeta bez gadania z pierwszej reki od razu na doktorat w Southampton i to w samym National Oceanography Centre (NOC), który jest jedynym takim centrum w calej Europie i wogóle "high class research facility" z nowoczesnym sprzetem, wielkim bezosobowym budynkiem, dlugimi korytarzamiz ktorych kazdy przypomina poprzedni, i...upps chyba z zalet przeszlam w wady. No sami widzicie jakie mam nastawienie.

A zaczelo to sie tak: zaaplikowalam do Reading Od peirwszego momentu jak zawitalam tam na peirwsza neioficjalna jeszcze rozmowe kwalifikacyjna, mialam odruch ucieczki. Moze jest to po prostu pewien odruch ktory mam od zawsze: niepewnosc w duzych budynakch ze szkla i stali, strach przed staneims ie srubka w maszynie, malutka zebatka w zegarze sciennym.

A co sie stalo pare minut temu - odpisalam ze odmawiam i caly czas mam ten rodzaj rozdraznienia z nutka podniecenia jaki charakteryzuje kupno nowej rzeczy: czy dobrze zrobilam? Juz slysze te wszystkie buuuuuu" i "co?????" i "jak to???" z Waszych ust.

Teraz pozostaje dokonczenie mojego nieszczesnego raportu do magisterki, zlapanie paru glebokich oddechów, zbesztanie siebie za brak zdolnosci ujezdzania dwoch koni naraz i liczenie na szczescie (choc jak mój promotor twierdzi - powinnam zaczac wiecej wiary pokladac w moje zdolnosci :P) przy walce o doktorat w Reading.

Jeszcze zajmie mi troche ochloniecie i dotarcie do równowagi, ale dobrze mi z decyzja ktora podjelam co moze swiadczyc tylko o jednym - ze byla "wlasciwa"!

Thursday, April 3, 2008

Kołowrotek

Pamiętacie Vianne, z filmu Lasse Hallströma "Czekolada"?
Zaczęła mi ostatnio przypominać mnie...do takiego wniosku doszłam przynamniej oglądając przed chwilą po-raz-nie-wiem-który końcówkę filmu. Ta niespokojność ducha, pewien strach przed zasiedzeniem się za długo w jednym miejscu bo tyle jest innych miejsc do zobaczenia, ludzi do poznania, przygód do przeżycia, wyzwań do podjęcia. Od zasiedzenia człowiek traci rozpęd, bo za dużo korzeni zaczyna go trzymać w ziemi, czuje się jak marionetka której przypięto kolejną linkę.

Jak nie zostać więźniem własnego ciała?

Zatrzymać się na dłużej, a jednocześnie zachować bystrośc umysłu i energię do poznania co jest za tym domem, za tym wzgórzem, za zakrętem?

Ile można tak biegać z miejsca w miejsce?

I skąd wiedzieć kiedy przestać?

Chciałabym to wiedzieć.

Wednesday, April 2, 2008

Kuti na krótko


Stała się rzecz:
ważna,
niesłychana,
zadziwiająca,
acz interesująca
mrożąca krew w arteriach
a mianowicie:

"Skrzat ścięła włosy!"

Tak proszę Waszmości
- po 8 latach konsekwentnej fryzury dzikuski z buszu, koszałka opałka, burzy z piorunami, czy jak tam jeszcze to bylo rozpoznawalne, włoski poszly pod nóż (w sensie nożyczki) a grzywka dostała kopniaczka-miniaturkę i eliksir coby szybciej rosła.

Cuda się dzieją proszę Państwa, Skrzaty po ulicach chodzą, a jaskółki strajkowały na strasie Londyn-Marakesz :D

I pomyśleć że to nie kto inny a mój Elmo czynił honory pani Fryzjerki i Stylistki w jednym...a właściwie po jednym, a żeby być zupełnie szczerym - po nie-jednym.

Ale efekt jest genialny! Zdolniacha...