Sunday, July 4, 2010

Odpowiednia chwila

Siedzę od rana przed laptopem projektując kolejną, czwartą już stronę internetową. Oczy mi łzawią, kręgosłup piszczy, cała reszta domaga się kawy. Tak proszę Państwa - oto realnia web designu...a może po prostu bycia perfekcjonistką. Uwierzcie mi, to żadna zaleta, wręcz odwrotnie.

A cała moja przygoda z HTML-em zaczęła się ponad 3 lata temu od mojej kuzynki i jej klubu kickboxerskiego. W tym czasie, kiedy klub dopiero zaczynał swoją działalnośc, było silne zpaotrzebowanie na nowych zawodników i promocję klubu w regionie. A cóż lepszego niż strona internetowa. Wobec czego rozsyłali wici, żeby znaleźc kogoś kto byłby w stanie zaprojektowac i poprowadzic stronkę internetową. I akurat tak sie złożyło, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów miałam aż kilkumiesięczną przerwę w błogim studiowaniu, nudziłam się jak mops pracując na pół etatu jako recepjonistka i chciałam wykorzystac wolny czas żeby nauczyc się programowania. Jedno zdanie - idealne wyczucie czasu.

Czasami jak to sobie wspominam myślę, że nasze życie zależy tylko i wyłącznie od takiego właśnie wyczucia chwili. Już wyjaśniam - otóż to samo wydarzenie, może przydarzyc sie nam wielokrotnie w ciągu naszego życia, bądź kilku osobom jednocześnie. Ale co sprawia, że raz okaże się ono punktem zwrotnym w naszej karierze, życiu prywatnym, itd., a raz - kolejnym, nieważnym epizodem dnia codziennego? Odpowiedź - odpowiedni czas i miejsce. Wyczucie odpowiedniej chwili. Podobnie (niestety) jest z poznawaniem nowych ludzi. Czy bylibyśmy z tą samą osobą gdybyśmy poznali ją parę lat wcześniej lub później? Może pozostali by niezauważeni w morzu twarzy, które spotykamy każdego dnia? Może byliby nieciekawi, wręcz odpychający, bo jeszcze nie nabyliby cech które wywarly na nas wrażenie, które nas zainteresowały w pierwszej kolejności? Uśmiecham się jak to piszę, bo przyszło mi do głowy, że może to jest po części powód organizowania wszelakich zjazdów absolwentów, odgrzebywania znajomych z dzieciństwa, zakładanie konta na Naszej Klasie. Jesteśmy ciakawi jak upływ czasu zmienił ludzi. Nagle koledzy z liceum to już nie dzieciaki z pryszczami, ale interesujące osoby, specjaliści różnych dziedzin, bogaci w nowe doświadczenia. Hhmm...albo i nie ;)

Drugi wniosek jest nieco bardziej niepokojący. Wszyscy wiemy jak trudno jest znaleźc udany związek. Magazyny, seriale telewizyjne, gazety aż kipią od nieudanych związków, rozstań, złamanych serc. Znalezienie idealnego partnera stało się krucjatą, poszukiwaniem świętego Grala. Jeżeli teraz do idealnego partnera/-ki dodamy jeszcze czynnik odpowiedniej chwili, powodzenie całego przedsięwzięcia staje się wręcz niemożliwe. Szanse maleją wykładniczo...ale może, jeżeli szansa powodzenia z jedną osobą maleje, to jednocześnie wzrasta z inną, której w początkowym równianiu nie wzięliśmy pod uwagę?

Wybaczcie te niedzielne rozważania natury pesymistycznej.

Idę na spacer.

PS. Słowem wyjaśnienia: pisząc "idealny partner" nie miałam na myśli rycerza na białym koniu, bądź sobowtóra Paris Hilton, ale po prostu osoby przy której jest nam...dobrze. Bo w ogólnym rozrachunku to chyba to się liczy najbardziej.

No comments:

Post a Comment